banner bloomnet

Dark patterns a UX, czyli ciemna strona mocy

Marki, próbując osiągnąć cele biznesowe, potrafią wykorzystywać na swoich stronach przeróżne chwyty. To przede wszystkim dark patterns, czyli interfejsy zaprojektowane w taki sposób, aby zwieść użytkownika. RODO nieco ukróciło te sztuczki, ale problem nie zniknął. A warto pamiętać, że takie praktyki mogą obrócić się też przeciwko marce. Co oznacza user experience według dark patterns?    

Dark patterns a UX, czyli ciemna strona mocy

Chociaż nie każdy wie, czym są, to jednak większość z nas dała się na nie złapać.

Dark patterns to po prostu zwodnicze interfejsy, których zadaniem jest manipulowanie użytkownikiem i nakłonienie go do określonej konwersji, nawet jeśli ta jest przez niego niepożądana. Gdzie takie chwyty można spotkać najczęściej? W e-commerce, na stronach informacyjnych, na witrynach firm ubezpieczeniowych, w zwykłych programach, systemach operacyjnych… W zasadzie w każdej branży.

Niektóre rozwiązania mogą wyglądać na błędy w projektowaniu, ale w rzeczywistości są to zaplanowane działania mające na celu zdobycie adresu e-mail czy innych danych Kowalskiego. RODO, o którym pisaliśmy m.in. tutaj, nałożyło na właścicieli stron nowe obowiązki, ale niektóre praktyki wciąż wymykają się unijnym rozporządzeniom. 

Poniżej prezentujemy kilka sztuczek określających takie projektowanie UX.   

Dark patterns: wyróżnione odpowiedzi, zawiłe treści

Zanim przejdziemy do najbardziej perfidnych praktyk, zacznijmy od tych zwyczajnie uciążliwych. Zwróćmy uwagę chociażby na banery z pytaniem o zgodę na otrzymywanie powiadomień, które stosuje większość serwisów informacyjnych. Pole z buttonem „Tak” najczęściej bije po oczach zielonym kolorem, a „Nie” jest mało widoczne.

Częstą praktyką wciąż są też zawiłe treści w pop-upach i checkboksach. Chodzi o sytuacje, kiedy po przeczytaniu pytań nie wiemy tak naprawdę, czy powinniśmy kliknąć „Wyrażam zgodę” czy „Nie wyrażam zgody”.  Oto przykład:

Niektórzy idą też w wyciskacze łez. Nie chcesz pobrać ebooka z naszego sklepu z artykułami budowlanymi i zostawić adresu? OK., pożegnamy Cię buttonem pod tytułem „Nie, dom rodzinny nie jest dla mnie ważny”.

Opcje pochowane po kątach

Chyba każdemu zdarzyło się głęboko kopać na stronie w poszukiwaniu ważnego załącznika, pola wyłączającego określoną opcję itd. Czasami trzeba wykazać się dużą cierpliwością, żeby znaleźć to, co nas interesuje.   

Ciekawy przykład przyniósł czas, kiedy Polacy mogli już decydować, gdzie mają lądować ich składki: w ZUS-ie, czy Otwartych Funduszach Emerytalnych. Ówczesna platforma ZUS została zaprojektowana – delikatnie mówiąc – w mało przejrzysty sposób. Otóż pole zatwierdzające przekazywanie składek do OFE znalazło się dopiero na czwartej stronie katalogu, gdzie każda strona wyświetlała 25 pozycji (na stronie głównej nie było linku, który pozwoliłby pójść na skróty).

A ponieważ web designerzy też ciułają na emerytury, w sieci szybko pojawiły się zarzuty, że ZUS celowo komplikował wybranie tej opcji. Uznano to za typowy dark pattern. Takie przykłady można mnożyć.

Inny popularny haczyk polega też na takim zaprojektowaniu strony, żeby odwracać uwagę klienta od ważnych z jego perspektywy informacji. Ot, chociażby coś takiego:

Źródło: @darkpatterns (TT)

Zakamuflowane reklamy

Niektórzy zrobią wiele, żeby tylko nakłonić użytkownika do kliknięcia w baner. Jednym z trików jest takie zaprojektowanie reklamy, aby ta wyglądała jak kolejna sekcja na stronie. W praktyce banery często „podszywają” się pod przyciski pobrań programów, karuzele zdjęć, a czasami nawet zakładki z darmowymi materiałami do ściągnięcia. Później jednak okazuje się, że użytkownik trafia na landing page, gdzie oferowana jest mu nowość z oferty.  

Zdarzają się też jeszcze wredniejsze chwyty. Chociażby… przesuwający się przycisk:

Dorzucanie produktów i ukryte koszty

To już bardzo ostre zagrania, które bywają stosowane w sklepach internetowych. Osoby, które robią zakupy głównie w sieci, na pewno miały styczność z takimi praktykami.

Chodzi o sytuacje, kiedy wybieramy określony produkt, np. nowy model smartfona. Przechodzimy kolejne kroki w sklepowym koszyku, zbliżamy się do końca procesu zakupowego, ale okazuje się, że algorytm automatycznie dorzucił do naszego koszyka jeszcze etui. W przypadku drobnych zakupów taką „dokładkę” wychwycimy, ale kiedy wybraliśmy znacznie więcej produktów, może nam to umknąć. Podobne praktyki można spotkać również na witrynach niektórych tanich linii lotniczych, które dorzucają do koszyka różne ubezpieczenia, dodatkowe opłaty za siedzenie w lepszym miejscu itd.

Zmorą są też ukryte koszty, o których klient dowiaduje się czasami dopiero przy kasie. A żeby było jeszcze trudniej, niekiedy ich odhaczenie jest możliwe dopiero po opróżnieniu koszyka.    

Pamiętaj, klient może nie dać drugiej szansy

Jak widać, nieetycznych praktyk w projektowaniu nie brakuje. Niestety, w wielu przypadkach są one skuteczne, dlatego marki takie sztuczki wykorzystują. Zanim jednak podejmiesz decyzję o zleceniu zaprojektowania pewnych rozwiązań, warto mieć świadomość, ile możesz na tym stracić.

Dark patterns to skuteczna droga do osiągnięcia krótkoterminowych celów biznesowych, ale w dłuższej perspektywie takie praktyki mogą obrócić się przeciwko marce. Użytkownik, który kilka razy nabierze się na pewne chwyty, może już nie wrócić. Jeśli więc chcesz przyciągnąć do siebie klienta i edukować go, żeby kupował tylko u Ciebie, lepiej nie przechodź na ciemną stronę mocy.  

***

Projektowanie stron jest jedną z pozycji w ofercie agencji interaktywnej Bloomnet

Źródła:własne, darkpatterns.org