banner bloomnet

5 najczęstszych błędów w marketingu szeptanym

Buzz marketing nie jest już tak popularny jak kiedyś. Duża w tym wina marek, które nie rozumiejąc do końca specyfiki szeptanek, doprowadziły do zmniejszenia zaufania w internetowych dyskusjach. Jeśli jednak unikniemy najpoważniejszych błędów, możemy szybko odczuć pozytywne efekty tej formy promocji. Jak robić marketing szeptany, który przyciągnie nowych klientów?

5 najczęstszych błędów w marketingu szeptanym

Co ozna­cza mar­ke­ting szep­ta­ny? Praw­dzi­wa szep­tan­ka jest umie­jęt­nym wy­wo­ła­niem z po­zo­ru na­tu­ral­nej dys­ku­sji o marce wśród po­ten­cjal­nych klien­tów. Dys­ku­sja ta nie może być na­chal­na, po­win­na na­to­miast po­ma­gać od­bior­com roz­wią­zy­wać ich pro­ble­my. Takie dzia­ła­nia mają przy­bli­żyć in­ter­nau­tów do firmy.

Taka forma pro­mo­cji kie­dyś naj­czę­ściej re­ali­zo­wa­na była na fo­rach in­ter­ne­to­wych i w ko­men­ta­rzach pod tek­sta­mi w roz­ma­itych ser­wi­sach, obec­nie na­tu­ral­nie są to także media spo­łecz­no­ścio­we.

Nie­ste­ty, wiele marek błęd­nie in­ter­pre­tu­je, czym tak na­praw­dę jest buzz mar­ke­ting i za­miast zjed­nać sobie klien­tów, tylko ich do sie­bie zraża. Dla­te­go pod­po­wia­da­my na co warto zwra­cać uwagę i ja­kich błę­dów w mar­ke­tin­gu szep­ta­nym na­le­ży uni­kać.

1. Brak planu

Jeśli za­da­jesz sobie py­ta­nie, jak za­cząć mar­ke­ting szep­ta­ny, od­po­wiedź jest jedna – od od­po­wied­niej stra­te­gii.

Wy­da­wa­ło­by się, że pla­no­wa­nie kam­pa­nii jest pro­ste. Mamy temat, któ­rym chce­my za­in­te­re­so­wać od­bior­ców, szu­ka­my w sieci od­po­wied­nich miejsc, w któ­rych można zo­sta­wić ko­men­tarz naj­le­piej z lin­kiem od­sy­ła­ją­cym do stro­ny i dzia­ła­my. Szyb­ko może się jed­nak oka­zać, że nasze posty są usu­wa­ne, konta blo­ko­wa­ne, a w naj­gor­szym przy­pad­ku sami do­cze­ka­my się ne­ga­tyw­nych wpi­sów np. na Wy­ko­pie.

Dla­te­go pa­mię­taj­my: mar­ke­ting szep­ta­ny po­wi­nien spra­wiać wra­że­nie spon­ta­nicz­ne­go, cho­ciaż tak na­praw­dę musi być po­prze­dzo­ny od­po­wied­nią stra­te­gią.

Jed­nym z jej ele­men­tów są konta ma­ją­ce już pewną hi­sto­rię. Wia­ry­god­ną hi­sto­rię. To klu­czo­we, bo jeśli za­kła­da­my nowe pro­fi­le na fo­rach i za­czy­na­my naszą ak­tyw­ność od po­stów wzbu­dza­ją­cych wąt­pli­wo­ści, to nie mamy żad­nych szans prze­bi­cia.

Druga spra­wa: jeśli wcho­dzi­my w daną spo­łecz­ność (np. grupę za­mknię­tą na Fa­ce­bo­oku), po­win­ni­śmy do­sto­so­wać się także do pa­nu­ją­cych w niej zasad. Wielu ad­mi­ni­stra­to­rów nie po­zwa­la cho­ciaż­by na umiesz­cza­nie tam lin­ków pro­mo­cyj­nych lub do­ma­ga się od użyt­kow­ni­ka in­for­ma­cji o ce­lach do­łą­cze­nia do grupy.

2. Du­pli­ko­wa­nie tre­ści

To jeden z nie­wy­ba­czal­nych błę­dów w buzz mar­ke­tin­gu. Jeśli takie same ko­men­ta­rze bę­dzie­my pu­bli­ko­wać w wielu miej­scach i ktoś to za­uwa­ży, je­ste­śmy spa­le­ni.

In­ter­nau­ci za­uwa­żą le­ni­stwo i bez­czel­ność marki, a jeśli ktoś szcze­gól­nie bę­dzie na to wy­czu­lo­ny, może na­ro­bić nam póź­niej kło­po­tów. Nie tylko na fo­rach, w któ­rych du­pli­ko­wa­li­śmy tre­ści, ale także – to by­ła­by już mar­ke­tin­go­wa ka­ta­stro­fa - na na­szych ka­na­łach spo­łecz­no­ścio­wych. Za­miast pro­mo­wać pro­dukt, bę­dzie­my wtedy mu­sie­li gasić pożar.

3. Kłam­stwo

Chyba naj­więk­szy grzech, jaki mo­że­my po­peł­nić. Je­że­li nasz pro­dukt ma jakąś wadę, a my go i tak za­chwa­la­my, mo­że­my mieć duży pro­blem. Szcze­gól­nie wtedy, gdy w danym miej­scu po­ja­wi się osoba, która zna nasz pro­dukt, spa­rzy­ła się na nim i może nas bo­le­śnie wy­punk­to­wać.

Nie warto ma­ni­pu­lo­wać fak­ta­mi, bo może to rów­nież wzbu­dzić uwagę mo­de­ra­to­rów grup. Ci  łatwo to za­uwa­żą, po­nie­waż są już wy­czu­le­ni na takie dzia­ła­nia. Nie­ste­ty, czkaw­ką od­bi­ja­ją się tutaj nie­te­tycz­ne prak­ty­ki in­nych marek.

4. Pi­sa­nie z samym sobą

Zda­rza się, że firmy in­we­stu­ją­ce w mar­ke­ting szep­ta­ny za­kła­da­ją kilka kont na jed­nym forum i two­rzą póź­niej po­zo­ro­wa­ną dys­ku­sję na dany temat. Po pierw­sze, nie jest to szep­tan­ka tylko oszu­stwo, a po dru­gie, bar­dzo łatwo jest na tym wpaść. Jeśli za te dzia­ła­nia od­po­wia­da jedna osoba, cięż­ko o na­tu­ral­ność, dla­te­go użyt­kow­ni­cy szyb­ko zo­rien­tu­ją się, co w tra­wie pisz­czy.

Mu­si­my także pa­mię­tać, że na fo­rach czy w ko­men­ta­rzach w ser­wi­sach in­for­ma­cyj­nych ad­mi­ni­stra­tor może spraw­dzić adres IP. Jeśli za­uwa­ży, że roz­mo­wa jest sztucz­na, może zba­no­wać wszyst­kie konta. Szcze­gól­nie bo­le­sne może być za­blo­ko­wa­nie pro­fi­lu na Fa­ce­bo­oku. A jest to moż­li­we, bo w re­gu­la­mi­nie ser­wi­su znaj­du­ją się za­pi­sy ogra­ni­cza­ją­ce dzia­ła­nia na fał­szy­wych, spa­mu­ją­cych kon­tach.

5. Brak ana­li­zy i po­rzu­ca­nie kont

Nawet jeśli przy­go­tu­je­my i opu­bli­ku­je­my kil­ka­dzie­siąt po­stów, nasza praca nie jest jesz­cze za­koń­czo­na. Kam­pa­nię na­le­ży na bie­żą­co mo­ni­to­ro­wać, a póź­niej od­po­wied­nio prze­ana­li­zo­wać jej wy­ni­ki. Po­zwo­li to okre­ślić, czy pod­ję­te dzia­ła­nia oka­za­ły się sku­tecz­ne oraz usta­lić, w które ka­na­ły warto in­we­sto­wać w przy­szło­ści czas i pie­nią­dze.

Pa­mię­taj­my także, że jeśli już pod­ję­li­śmy ja­kieś dzia­ła­nia, marka po­win­na być ak­tyw­na w danym miej­scu nawet po za­koń­cze­niu kam­pa­nii. Po­my­śl­cie, jakby to wy­glą­da­ło, gdyby na post za­re­ago­wał po­ten­cjal­ny klient, za­czął do­py­ty­wać o usłu­gę, a my byśmy nie od­po­wie­dzie­li? To tak jak­by­śmy zi­gno­ro­wa­li osobę, która wcho­dzi do na­sze­go skle­pu i wy­ra­ża za­in­te­re­so­wa­nie pro­duk­tem.

Cho­ciaż kon­se­kwen­cje ta­kich po­rzu­co­nych kont mogą być nawet gor­sze. Jeśli nasz pro­fil bę­dzie ak­tyw­ny tylko w okre­sie pro­mo­cji pro­duk­tu, to inni użyt­kow­ni­cy oraz mo­de­ra­to­rzy mogą za­uwa­żyć, że coś jest nie tak i od­bi­je się to na wi­ze­run­ku marki. I je­że­li póź­niej firma ze­chce w ten sam spo­sób pro­mo­wać inny pro­dukt, bę­dzie już mało wia­ry­god­na. 

***

Mar­ke­ting szep­ta­ny za­wsze wiąże się z pew­nym ry­zy­kiem, ale może przy­nieść fir­mie dużo do­bre­go: od przy­cią­gnię­cia klien­tów, przez po­zy­ska­nie lin­ków kie­ru­ją­cych na wi­try­nę, po zwięk­sze­nie roz­po­zna­wal­no­ści marki.

Można to osią­gnąć jed­nak tylko ro­zu­mie­jąc za­sa­dy buzz mar­ke­tin­gu i au­ten­tycz­nie po­ma­ga­jąc klien­to­wi w roz­wią­za­niu jego pro­ble­mu. Warto o tym pa­mię­tać, bo będąc sztucz­nym i na­chal­nym, je­dy­nym co „zy­ska­my”, będą wi­ze­run­ko­we kło­po­ty.

***

Ko­mu­ni­ko­wa­nie to jedna z po­zy­cji w ofer­cie agen­cji in­te­rak­tyw­nej Blo­om­net. 

Źródła:własne