Jedno jest pewne – na Instagramie warto się reklamować. Według danych z czerwca, z serwisu korzysta już ponad 500 mln osób na całym świecie, z czego 80 proc. mieszka poza Stanami Zjednoczonymi. Z kolei 300 mln użytkowników korzysta z aplikacja codziennie. Natomiast w Polsce z Instagrama już pod koniec 2015 r. korzystało ponad 3 mln osób. I przekonują się do niej kolejne. To ogromny potencjał dla branży reklamowej.
Dobrze określ swój cel
Kampanie reklamowe na Instagrama można planować i później zarządzać nimi z poziomu menadżera reklam na Facebooku (który wykupił „Insta” w 2012 r.). Trzeba mieć więc konto na FB i podłączyć do niego Instagrama. W panelu, którego obsługa tylko za pierwszym razem może wydawać się skomplikowana, wybieramy cel kampanii. Może to być m.in. przekierowanie użytkowników od witryny, zwiększenie liczby konwersji czy promocja filmów lub aplikacji.
W menadżerze reklam określamy przede wszystkim grupę potencjalnych odbiorców. Można ją zawęzić bardzo szczegółowo nie tylko według wieku czy kraju, ale też dokładnych zainteresowań. W przypadku Instagrama kampanię można zaplanować tylko na urządzenia mobilne, ale tu też jest wybór – można wybrać wszystkie możliwe urządzenia lub tylko te z systemem Android lub iOS. Po zaplanowaniu budżetu i harmonogramu publikowania postów można przejść do przygotowywania konkretnych reklam.
Uważaj, jak piszesz
Musisz być bardzo czujny, bo nie wszystkie zaprojektowane posty reklamowe są akceptowane przez algorytm Facebooka, którego sito jest bezwzględne. Listę wszystkich wytycznych dotyczących zamieszczania reklam na Instagramie można znaleźć tutaj - https://www.facebook.com/business/help/976240832426180. Lektura jest bardzo długa, ale pożyteczna, jeśli nie chcemy co chwilę poprawiać swoich projektów.
Opiszemy jednak kilka ważnych punktów. Jeśli mówimy o samej treści, reklamy nie mogą w żaden sposób podkreślać i segregować ludzi pod względem takich cech jak rasa, religia, pochodzenie etniczne, wiek, orientacja seksualna, schorzenia, status finansowy itd. Mało tego, chociaż jest to bardzo atrakcyjna forma, w reklamie nie można nawet bezpośrednio odnieść się do klienta. Przykład: nie możesz napisać „Cierpisz na nadciśnienie? Uzyskaj szybką pomoc”, tylko „Pomoc w leczeniu nadciśnienia”. Posty nie mogą też zawierać kłamstw lub mylących treści. Tak więc zdania w stylu „Pięć spektakularnych sposobów na schudnięcie w dwa tygodnie” algorytm od razu odrzuci. Trzeba napisać raczej „Sposoby na skuteczną walkę ze zbędnymi kilogramami”.
Reklama zostanie również odrzucona, kiedy „mózg” Facebooka dopatrzy się m.in. treści kontrowersyjnych (np. nawiązania polityczne), błędów gramatycznych i interpunkcyjnych, niedziałającej strony docelowej itd.
Uważaj, co pokazujesz
Instagram z założenia skierowany jest do osób lubiących fotografować, dlatego ważne jest, żeby zamieszczane zdjęcia czy grafiki były możliwie jak najwyższej jakości. Planując kampanię trzeba jednak pamiętać, że Facebook zwraca także uwagę na to, co zdjęcie prezentuje. Niedopuszczone są m.in. nie tylko fotografie kontrowersyjne (np. skasowany samochód pokazany przez firmę ubezpieczeniową), ale nawet niektóre lansujące zdrowy tryb życia (np. kobieta pokazująca na dużym zbliżeniu bardzo płaski brzuch). Takich materiałów niemal na pewno nie zamieścisz na Instagramie.
Jeśli chodzi o sam format postów reklamowych, zdjęcia mogą mieć kształtu kwadratu lub prostokąta. W prawym, górnym rogu wpisu zawsze pokaże się oznaczenie „sponsorowane”. Jest także możliwość dodania jednego z kilku wzorów przycisku „call to action”. Tak naprawdę Wasza reklama niczym nie będzie różnić się jednak od zwykłego postu.
Odrzucona zostanie jednak również grafika, na którą upchniemy mnóstwo tekstu o nasze ofercie. „Reklamy nie mogą zawierać obrazów, w których tekst zajmuje więcej niż 20 proc. powierzchni” – przypomina admin Facebooka. Warto też pamiętać, że we wspomnianych 20 proc. wliczane jest logo.
Ale są też milsze informacje. O ile w przypadku kampanii na Facebooku reklama wcale nie musi wyświetlić się naszym wszystkim znajomym (oczywiście oprócz wybranej grupy docelowej, która jeszcze nas nie zna), to w przypadku Instagrama wynik jest organiczny – zobaczą go także wszyscy, którzy nas obserwują.
Zaproponuj nowe treści
Jeśli prowadzisz kampanię zarówno na Facebooku, jak i Instagramie, warto uniknąć podstawowego błędu – nie traktuj obu serwisów na zasadzie „kopiuj-wklej”. Publikowanie w obu społecznościówkach takich samych treści kompletnie mija się z celem, bo przecież bardzo wielu użytkowników, czyli Twoich potencjalnych klientów, ma konta w obu miejscach.
Prowadząc kampanię reklamową dla danej marki trudno oczywiście zaplanować w stu procentach oryginale treści względem Facebooka, ale ważne są proporcje. Złotego środka oczywiście tutaj nie ma, ale warto jest przyjąć, że przynajmniej ok. 70 proc. wpisów na Instagramie powinno być zupełnie nowych. Niektóre posty naturalnie będą się oczywiście powtarzać, jak chociażby najnowsza oferta promocji sklepu odzieżowego, ale i tutaj można pokombinować. Dlatego jeśli np. wrzucamy dany post we wtorek na fanpage FB, owszem, opublikujmy go na Instagramie, ale po dwóch-trzech dniach przygotowują chociażby nową grafikę. No i koniecznie trzeba przygotować listę hasztagów, które pomogą lepiej pogrupować Twoje wiadomości, przez co dotrą one do większej liczby użytkowników.
Facebook, co zrozumiałe, ma o wiele większą bazę użytkowników - już blisko 2 miliardy na całym świecie - dlatego w przypadku takiej łączonej kampanii należy traktować go jako pociąg ciągnący wagon, którym jest Instagram. Dlatego nowe treści z Instagrama trzeba szeroko promować także na FB.Tutaj wracamy więc do akapitu o oryginalnych treściach – pokaż swoim fanom, że warto wejść na „Insta”, bo znajdzie tam coś zupełnie nowego.
Jak robią to znane marki
Przyjęło się mówić, że Instagram to miejsce, z którego szczególnie chętnie korzystają firmy odzieżowe. Trudno się z tym nie zgodzić, skoro według danych Facebooka, ok. 60 proc. instagramersów stanowią kobiety.
Jako przykład wybraliśmy Local Heroes, czyli polską firmę, która w raptem cztery lata odniosła międzynarodowy sukces, a jej ciuchy nosiły nawet tak znane osoby jak Rihanna czy Justin Bieber. Według rankingu napoleoncat.com, jest to dziś trzecia największa polska marka w serwisie. Jej właściciele postawili mocny nacisk m.in. na aktywność na Instagramie. Opłaciło się, bo ich profil obserwuje tam 211 tys. osób, czyli nawet minimalnie więcej niż na Facebooku. A to naprawdę nie zdarza się często.
Przeglądając ich konto na Instagramie od razu w oczy rzuca się to, że praktycznie wszystkie zdjęcia i grafiki są bardzo dopieszczone. Bo trzeba pamiętać, że o ile w przypadku Facebooka dobrze klikają się spontaniczne, często wykonane niedbale zdjęcia, to tutaj ważna jest jakość.
Na profilu znajdziemy nie tylko materiały prezentujące nowe kolekcje, ale także mnóstwo zdjęć z całego świata, na których pojawia się marka. To pokazuje międzynarodowy charakter firmy. Osobom odpowiadającym za Instagrama nie można odmówić pomysłowości w kwestii grafik. Przykład: zamiast wrzucać nudne zdjęcia z informacją o zbliżających się promocjach, co pewien czas lądują tam zrzuty ekranu smartfonów z wymianą wiadomości między koleżankami piszącymi o obniżkach lub zdjęcia dzwoniącej klientki. Z chmurkami, jak w komiksie. Dzięki temu firma nie tylko zaskakuje, ale też pokazuje, że można mówić już o pewnego rodzaju społeczności LH.
Autorzy kampanii nie bali się też pójść mocno pod prąd. Zrobili tak dwa lata temu, kiedy wyszli z nową linią ubrań. Chociaż żyjemy w czasach lajków, obserwujących i śledzących, oni wypuścili odzież z napisem „Stop following me”. Sprzedawało się ponoć na pniu.
Dodaj zdjęcia i oznacz nas
Co jeśli działamy w zupełnie innej branży? Przykład profilu serwisu homebook.pl (prawie 100 tys. obserwujących) pokazuje, że zajmując się chociażby wystrojem wnętrz można znaleźć tam klientów. Działalność tego konta opiera się głównie na starannie dobranych zdjęciach wnętrz, ale nie tylko. Aby zachęcić użytkowników do odwiedzania profilu organizowane są chociażby proste konkursy. Aby wygrać nagrodę, wystarczy np. dodać zdjęcia swojego wnętrza i oznaczyć na nim firmę.
Aby podtrzymać konwersację z klientami, co pewien czas pojawiają się też grafiki oznaczone tym samym szablonem z luźnymi pytaniami w stylu: „Moje ulubione pomieszczenie w domu to…”. I obserwujący chętnie na to odpowiadają w komentarzach. Proste, a jednak działa.
Źródła:Facebook, własne