banner bloomnet

Backup - kopia zapasowa, która uratuje Ci skórę

Obchodzony 31 marca Światowy Dzień Backupu to dobry moment, żeby przypomnieć zapominalskim o konieczności robienia kopii zapasowych swoich danych. Niestety, często robimy to dopiero wtedy, kiedy już nasze cenne materiały wyparują. W takich chwilach jakże gorzko brzmi więc jeden z ulubionych dowcipów informatyków - bo jak wiadomo, dzielą oni użytkowników komputerów na dwie grupy: tych, którzy robią backup oraz tych, którzy dopiero będą go robić. Ale to od Ciebie zależy, w której się znajdziesz.     

Backup - kopia zapasowa, która uratuje Ci skórę

Bądźmy szczerzy, wiara w niezawodność sprzętu komputerowego jest dziś naiwnością. Tymczasem, według szacunków z 2015 r., blisko 50 proc. badanych Polaków oceniło ryzyko bezpowrotnej utraty danych tylko jako „średnie”, a ok. 30 proc. w ogóle jako „niskie”. Mimo to – co jest już nieco lepszą wiadomością – ok. 40 proc. zapewniało, że stara się robić backup regularnie.  

Z kolei z ubiegłorocznego badania firmy Kroll Ontrack (zajmuje się informatyką śledczą) wynikło, że spośród osób deklarujących wykonywanie backupu w USA, Europie i Azji, 48 proc. robi kopie zapasowe każdego dnia, 26 proc. raz w tygodniu, a 22 proc. najwyżej raz w miesiącu.

Jaki nośnik, jaki backup

Rodzaj nośnika kopii zapasowej będzie oczywiście uzależniony od naszych potrzeb. Inaczej zabezpiecza się przecież duża firma, a inaczej prywatny użytkownik. Ogólnie rzecz ujmując, możemy zrobić to jednak na dwa sposoby: lokalnie, czyli kopiując nasze pliki na inni dysk twardy, dysk przenośny, pendrive czy kartę pamięci lub do tzw. chmury. W drugim przypadku wysyłamy kopie na zewnętrzne serwery (szacuje się, że w 2016 r. w chmurze przechowywano już 30-40 proc. światowych danych). Zaletą tego rozwiązania na pewno jest to, że nie musimy zamartwiać się o awarie i żywotność nośników zewnętrznych, poza tym w chmurze mamy dostęp do swoich plików bez żadnych ograniczeń przez całą dobę.

Wyróżniamy trzy podstawowej rodzaje backupu: pełny - tzw. pełna kopia zapasowa obejmująca wszystkie wskazane przez nas pliki, różnicowy - bazujący na tworzeniu kopii tych danych, które zostały zmienione lub dodane od czasu utworzenia ostatniej pełnej kopii zapasowej, a także przyrostowy – kiedy kopiowane są tylko pliki nowe lub zmodyfikowane po wykonaniu ostatniej kopii zwykłej lub przyrostowej.

Najczęstszy błąd ludzki

Szacuje się, że w mniej lub bardziej dotkliwy sposób dane traci nawet ponad 50 proc. firm. Najczęstszymi powodami takich wpadek są błąd ludzki i awaria sprzętu. Dopiero na dalszym miejscu plasuje się złośliwe oprogramowanie. I jeszcze jedna liczbowa ciekawostka - szacuje się, że nawet 13-15 proc. dysków twardych w firmowych sprzętach ulega awarii już w pierwszych dwunastu miesiącach użytkowania. To dopiero musi być pech.

Tyle firmy, teraz postraszmy nieco zwykłych użytkowników, którzy być może z lekkim przymrużeniem oka traktują backup. Przerażające są już same statystyki tak banalnego przykładu, jak chociażby… gubienie sprzętu. Instytut Ponemon przygotował swojego czasu na zlecenie Dell’a dosyć nietypowe badanie. Chodziło o sprawdzenie, jak często Amerykanie gubią swoje komputery na lotniskach. Wyliczono, że w 36 największych i średnich portach lotniczych, tygodniowo ginęło ponad 10 tys. laptopów. Tylko ok. 60 proc. z nich wróciło potem w ręce właścicieli. Ciekawe, czy reszta miała backup...   

Warto chronić też telefony, bo dziś coraz więcej ważnych dla nas danych przechowujemy właśnie w smartfonach. Tutaj też trzeba zadbać o backup. Wykonanie kopii zapasowej naszych kontaktów, zdjęć czy filmów – poprzez odpowiednie skonfigurowanie np. z kontem Google – pozwala w łatwy i szybki sposób dokonać jej zapisu na dysku Google Drive. I kiedy nasz telefon zostanie zniszczony, a odczyt danych będzie już niemożliwy, bez większego sentymentu można wyrzucić go do śmieci. I tak będziesz uratowany.

Warto o tym pamiętać, bo według Kroll Ontrack ponad 60 proc. przypadków utraty danych z urządzeń mobilnych jest konsekwencją fizycznych uszkodzeń sprzętu.

Testuj swoje zabezpieczenia

Warto pamiętać, że posiadanie backupu to jedno, a jego prawidłowa praca to drugie. Wcale nierzadkie są bowiem przypadki, kiedy sprzęt nawala, administrator uspokaja się, bo na bieżąco robione są przecież kopie zapasowe, ale na koniec okazuje się, że te jednak z różnych powodów nie zadziałały. Dlatego tak ważne jest ciągłe trzymanie ręki na pulsie. Czyli testowanie.  

Według badań eksperckich, średnio mniej niż 30 proc. firm wykonuje testy swojego backupu co tydzień, a aż 14 proc. nie robi tego w ogóle. Nauczką dla wszystkich powinna być tegoroczna bardzo głośna wpadka GitLaba. Jak opisał branżowy „The Register”, admin wspomnianego serwisu przez przypadek usunął ważną bazę danych. Zorientował się dopiero wtedy, kiedy z ponad 300 GB pozostało ich już mniej niż 5. Ratunkiem miały być kopie zapasowe, ale jak się później okazało, poprawnie nie zadziałał żaden z kilku zastosowanych mechanizmów.

Dlatego pamiętajmy, testujmy swój backup sprawdzając, czy kopie rzeczywiście są zapisywane, a następnie możliwe do odtworzenia.

Natomiast jeśli zasoby danych w Twojej firmie są bardzo złożone, warto zlecić wykonanie audytu systemy informatycznego. Weryfikacja poprawności działania backupu jest jednym z najważniejszych elementów tworzonego tzw. planu ciągłości działania. Jego celem jest minimalizacja ryzyka przerw w działaniu firmy, spowodowanych utratą danych lub awariami (więcej szczegółów można znaleźć m.in. na stronie firmy Versoft). Taka usługa początkowo jest oczywiście wydatkiem, ale pamiętając o tym, że każda dziura w systemie i ewentualna utrata danych może narazić firmę na gigantyczne straty, w praktyce może to więc być oszczędność pieniędzy.

***

Jak widać, brak dobrze skonfigurowanego backupu jest trochę jak siedzenie na bombie. Każdy sprzęt prędzej czy później doczeka swoich sądnych dni, a lepiej, żeby nie były to też czarne dni dla wszystkich naszych plików. A więc zabieramy się do backupu!    

Źródła:własne, Kroll Ontrack